Be the Sky Girl! - Topestetic.pl
Hej!
Dziś porozmawiamy o pielęgnacji ciała i twarzy. Skoncentrujemy się na marce Be The Sky Girl. Dla mnie to pierwsze spotkanie, do którego podeszłam dość optymistycznie. Już sama nazwa firmy, bardzo miło mi się kojarzy. Całkiem sympatyczna nazwa muszę przyznać. Po raz kolejny dzięki Topestetic.pl mam okazję testować ciekawe nowości! Zapraszam na dzisiejszy wpis!
Dziś poznacie moją opinię na temat dwóch produktów. Pierwszy z nich to AgentWhite (czyż nie urocza nazwa?) - krem rozjaśniająco liftingujący, który skusił mnie swoim opisem ! Drugi produkt to mus do ciała, który pachnie wręcz obłędnie! Zacznijmy jednak od kremu!
Agent White, James White Cream - Krem rozjaśniająco-liftingujący 50 ml
Krem znajduje się w biało fioletowym kartoniku, z bardzo prostą, ale rzucającą się w oczy grafiką, którą stanowi duże logo i ładne napisy. Są one czytelne i zawierają ważne dla nas informacji, ale nie tylko ;) Z kartononika wyciągamy odpowiednie, plastikowe opakowanie, które nawiązuje graficznie do kartonika. Opakowanie jest białe, nieprzeźroczyste, posiada przyjemny aplikator, który jest pompką. Pompka działa bardzo sprawnie. Nie zacina się, wydaje odpowiednie porcje produktu. Jest higieniczna i pozwala na przyjemną aplikację produktu. Smukła, podłużna buteleczka więc jest nie tylko estetyczna i ładna, ale także funkcjonalna. Krem z przyjemnością używam i w dzień i na wieczór. Muszę również wspomnieć o świetnej nazwie produktu, z wiadomym nawiązaniem do Jamesa Bonda. Mega pomysł, który wywołał u mnie uśmiech. Czy faktycznie ten krem to taki James Bond wśród pielęgnacji?
Konsystencja kremu jest taką jaką najbardziej lubię. Zrównoważona o delikatnym zabarwieniu ecru. Lekka, a jednak nierozpływająca się na wszystkie strony. Niewielka ilość produktu starczy na całą twarz. Kremu używam ponad miesiąc i z całą pewnością jeszcze krem mi starczy na kilka dobrych tygodni, codziennego użytkowania. Krem bardzo szybko się wchłania, co mnie osobiście cieszy. Zostawia na skórze taką satynową powłoczkę, która nadaje cerze gładkości. O tym jednak opowiem Wam za chwilkę dokładniej. Jak dla mnie konsystencja na plus!
Zapach jest dość specyficzny, ale da się do niego przyzwyczaić. Delikatny, więc bardzo szybko gdzieś umyka. Jest bardzo neutralny. To tylko znaczy, że do składu nie dodano produktów perfumujących, które tylko działałyby na niekorzyść tej ciekawej całości.
Konsystencja kremu jest taką jaką najbardziej lubię. Zrównoważona o delikatnym zabarwieniu ecru. Lekka, a jednak nierozpływająca się na wszystkie strony. Niewielka ilość produktu starczy na całą twarz. Kremu używam ponad miesiąc i z całą pewnością jeszcze krem mi starczy na kilka dobrych tygodni, codziennego użytkowania. Krem bardzo szybko się wchłania, co mnie osobiście cieszy. Zostawia na skórze taką satynową powłoczkę, która nadaje cerze gładkości. O tym jednak opowiem Wam za chwilkę dokładniej. Jak dla mnie konsystencja na plus!
Zapach jest dość specyficzny, ale da się do niego przyzwyczaić. Delikatny, więc bardzo szybko gdzieś umyka. Jest bardzo neutralny. To tylko znaczy, że do składu nie dodano produktów perfumujących, które tylko działałyby na niekorzyść tej ciekawej całości.
Chciałam zwrócić szczególną uwagę na składniki tego produktu. Wszystkie znajdziecie na stronie Topestetic, wystarczy, że klikniecie tytuł produktu na samej górze. Witamina C jest świetna na przebarwienia, a wiadomo to nie od dziś. Ekstrakt z cytryny, witamina B3, witamina E i wiele, wiele, więcej dobroci. Tak jak już wspomniałam, krem bardzo dobrze rozprowadza się na twarzy, zostawiając delikatną powłoczkę. Krem daje natychmiastowe, przyjemne uczucie nawilżonej skóry. Właśnie ten nietłusty film powoduje, to miłe uczucie. Jednak tylko regularne stosowanie produktu pozwoli nam się cieszyć właściwymi efektami. Ja stosowałam krem i na wieczór i rano. Podkład, który nałożymy na twarz, wygląda naprawdę dobrze. Nie rolluje się, nie ciastkuje. Kremik ten naprawdę dobrze współgra z makijażem, dbając o to by skóra na wieczór, nie była przesuszona. Nasz Agent do zadań specjalnych spisał się świetnie. Skóra została delikatnie rozjaśniona, koloryt ujednolicony. Najbardziej jednak cieszę się z tego uczucia nawilżenia i uczucia gładkości, które pozostawia po sobie. Skóra prezentuje się zdecydowanie lepiej. Ma zdrowszy wygląd. Zauważyłam, że znikły mi delikatne przebarwienia po trądziku. Może nie całkowicie, ale faktycznie są jaśniejsze, mniej widoczne. Podoba mi się efekt używania tego kremu. Skóra jest napięta, nawilżona, pięknie się prezentuje.
Sweet Life Body Mousse
Czysta słodycz, zamknięta w plastikowym, nieprzeźroczystym słoiku. A dlaczego słodycz? Za chwilkę wyjaśnię. Pierwsze, na co chciałabym zwrócić uwagę, to pozytywny napis na opakowaniu. No po prostu motywuje i niesie ze sobą taką pozytywną energię. Opakowanie, jeśli chodzi o etykietkę, jest dość proste, ale przede wszystkim czytelne. Jeśli chodzi o musy tego typu, bardzo lubię takie opakowania. Są po prostu wygodne podczas wieczornego użytkowania. Zazwyczaj takich produktów używam wieczorem. Możemy więc śmiało wyciągać ze słoiczka ilość produktu taką, jaka faktycznie jest nam potrzebna.
Produkt jest konkretny, jeśli chodzi o konsystencję. Faktycznie jest to mus, dość gęsty, ale jednak poddający się dość łatwo. Niczym masełko, nabiera się na palce. Mogłoby się wydawać, że jego konsystencja będzie tempa i ciężka do rozprowadzania. To jednak dość mylna myśl. Mus sunie gładko po skórze, szybko się w nią wpijając. Pod wpływem ciepła naszych dłoni, staje się bardziej płynny, a więc jego aplikacja jest banalnie prosta i przyjemna. Produkt jest dość wydajny, co dla mnie jest miłym zaskoczeniem. Polecam stosować wieczorem!
Największym... no dobra, może jednym z ważniejszych atutów produktu jest jego niesamowity zapach. No można się rozpłynąć czując te przyjemne, owocowe nuty wydostające się z słoiczka. Zapach jest przepiękny, owocowy, wyczuwam tu zdecydowanie moje ukochane maliny. Na zimowy okres będzie jak znalazł! To zapach, który przyniesie wam na myśl letnie wspomnienia i z całą pewnością, zrobi Wam ochotę na owoce! Zapach został fajnie zrównoważony, bo mimo swojej intensywności jest lekki i nieduszący. Zostaje z nami na dłużej, ponieważ utrzymuje się przez jakiś czas na skórze. Co jest dobrze wyczuwalne, gdy posmarujemy sobie ręce tym cudownym musem i przysuniemy w ciągu dnia pod nos. Bajka!
A jak to jest z jego działaniem? Skórę fajnie nawilża. Wygładza ją i pozostawia przyjemną w dotyku. Staje się ona aksamitna i zmiękczona. Skóry nie podrażnia i nie powoduje, żadnej alergii. Na tak suchej skórze, jaką osobiście posiadam spisuje się naprawdę dobrze! Po regularnym stosowaniu, zauważyłam, ze poprawiła się jej jędrność i elastyczność. Nawilżenie również zostało poprawione i utrzymuje się nawet wtedy, gdy sobie przez jeden lub dwa dni odpuszczę balsamowanie ciała. No ja jestem bardzo zadowolona!
Moją przygodę z marką Be The Sky Girl uważam za udaną! I oczywiście, jak to zawsze Topestetic.pl, do każdego zamówienia dorzuca próbki! To właśnie tam znajdziecie takie perełki w sprzedaży jak te powyżej. Jeśli nie potraficie dobrać kosmetyku, do własnych potrzeb, to na stronie zawsze ktoś pyta, czy może Wam pomóc. Nie obawiajcie się napisać do konsultantek, które Wam chętnie pomogą i doradza jakieś ciekawe kosmetyki!
Firma zupełnie mi nieznana :)
OdpowiedzUsuńZ tą marką się jeszcze nie spotkałam. Produkty do ciała o takich zapachach wolę latem. Teraz już zamieniam je na wersje otulające - z wanilią, czekoladą itd :)
OdpowiedzUsuńTen krem wygląda zachęcająco, ale mus do ciała jakoś mnie nie zachwycił. Z firmą spotykam się po raz pierwszy, więc nawet nie wiem gdzie jej szukac poza internetem :D
OdpowiedzUsuńChętnie przejrzę się bliżej tej marce, bo zupełnie jej nie znam. 😊
OdpowiedzUsuńDobrze, że nawilża. To mnie na pewno zachęca.
OdpowiedzUsuńCiekawe produkty :)
OdpowiedzUsuńrilseee.blogspot.com
Nie miałam jeszcze okazji poznać kosmetyków Be The Sky Girl, ale Twoja recenzja zdecydowanie zachęca do zainteresowania się nimi :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą- nazwa brzmi sympatycznie 😀
OdpowiedzUsuńOpakowanie mimo że są skromne, również ładnie się prezentują 😀
A Twoja opinia jeszcze bardziej mnie zachęca do zakupu tych kosmetyków 😀
Pozdrawiam
Lili
Mus naprawdę zachęca :)
OdpowiedzUsuńwonderful review dear, thanks for sharing, xo
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki, ale kosmetyki prezentują się bardzo ciekawie, zwłaszcza mus.
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu :)
Nie znam tej marki. Mus zachęca do testów :)
OdpowiedzUsuńMoże wspólna obserwacja?:)
Ja jeszcze nic tej marki nie miałam, ale niesamowicie mnie kusi <3
OdpowiedzUsuńMarki nie znam, ale po Twojej recenzji chętnie to zmienię :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że zaprezentowałam tę markę. Ja podobnie jak większość przedmówczyń jej nie znałam
OdpowiedzUsuńHello, I do not know this brand but their products look great. Thanks for showing them. Have a nice day. Best regards Jana
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki, ale ten krem z chęcią bym wypróbowała. ;)
OdpowiedzUsuńbardzo fajne te mazidła:) podobają mi się:D
OdpowiedzUsuńKosmetyki tej marki mają boskie zapachy!
OdpowiedzUsuń